Antysidór reaktywacja

sobota, 31 stycznia 2015

Egzekucya w Chinach.Pekin 1904 rok.

Notka 55.

   Wyroki śmierci, tak powszednie w Państwie Niebieskim, sprowadzają ostatnimi czasy egzekucye masowe, wstrząsające nerwy najbardziej obojętnego Europejczyka. Oto co pisze jeden z naocznych świadków krwawego widowiska:
   Dzienniki miejscowe uprzedzają wcześniej ludność o zamierzonej kaźni. Widowisko ściąga zawsze tłumy ciekawych. Odbywa się ono na jednej z bardziej ożywionych ulic Pekinu.
   Ustawiono trzy namioty bambusowe: jeden dla Wielkiej Rady mandarynów, drugi dla skazańców, sprowadzonych tu zawsze w liczbie 36 mężczyzn i jednej kobiety; trzeci szałas mieści katów i ich narzędzia. Ścinanie odbywa się za pomocą nożów, długich na 60 cm. (łokieć), a szerokich na 12 cm.; rękojeść zdobią rzeźby symboliczne.
   Niemało upływa czasu, nim nadejdzie dekret cesarski, nakazujący egzekucyę. Wiozący go wysłannik nie może, stosownie do obyczaju, popędzać konia, który idzie samopas; i tak przecie sądzą Chińczycy, przyjdzie na czas, by oznajmić decyzję.
   Nareszcie przybył rozkaz. Ulicę przepełniają tłumy. Garstka żołnierzy toruje drogę, chłoszcząc długimi batami na lewo i prawo. Chwytają jakiegoś Chińczyka, jednego z gapiów, który miał nieszczęście stać najbliżej; uwiązują go do słupa przed trybunałem. Teraz będzie widział dobrze, ale za to czeka go po egzekucyi 25 dobrych razów.Jaki jest powód tego postępowania, odgadnąć trudno; spotka ono pierwszego przechodnia, jaki się nawinie.
   Noże przynoszą uroczyście pomocnicy kata do miejsca, gdzie ma paść pierwsza ofiara. Skazaniec idzie, z rękoma związanemi z tyłu, krokiem pewnym; nie znać drżenia najmniejszego, twarz blada ma wyraz zupełnej rezygnacyi. Klęka on sam, poczem oprawca przewiązuje mu głowę przez usta, i ciągnąc za koniec sznura, pochyla mocno naprzód. Ofiara znosi te przygotowania z przejmującym stoicyzmem; niektórzy nucą z cicha. Kat zamierza się, żelazo spada i...chybia; nieszczęśliwemu przecięto połowę karku. Wtedy ciągnąc za ramię, gdy pomocnik wypręża sznur, kat piłuje nożem doputy, aż głowę oddzieli. Okazują ją sędziom i publiczności, obnosząc dokoła, poczem składają na ziemi obok ciała.
   Kat ociera narzędzia i gotuje się do nowego ciosu. Drugi skazaniec wydaje się jeszcze bardziej obojętnym; patrzy na krwawe zwłoki, klęka  w kałuży krwi ciepłej i bez skrzywienia daje sobie założyć przez usta sznur okrwawiony. Cięcie tym razem się udaje; rozlega się krzyk krótki, zdławiony, i głowa spada opodal. Przyprowadzają nowe ofiary. Nóż wznosi się co chwila - i znika jedno życie ludzkie. Widowisko ciągnie się nieraz godzinami.
   Osobliwość kata szczególnym napełnia wstrętem. Z cynizmem, grozą tchnącym, czyści po każdej operacyi swój tasak, ogląda, wyciera twarz ze krwi, podejmuje głowy spadłe i okazuje Wielkiemu Sędzi, spokojnie, chłodno, jak automat. Nie śpieszy się, rysy nie okazują najmniejszego wzruszenia, nawet zmęczenia, o ile czynność nie trwa zbyt długo; stoi z nożem w ręku, czekając na ciąg dalszy. Jednakże bywają chwile, gdy i ten głaz ludzki nie może ukryć niepokoju. Jeżeli nie zabije delikwenta za drugim uderzeniem, sam może być na śmierć skazany; to też po nieudanym ciosie wysila swą zręczność.
   Niemniej dziwną i przykrą wydaje się dla cudzoziemca obojętność chińskiej publiczności. Tłumy stoją i patrzą w milczeniu, nie okazując nawet szczególnego zajęcia; egzekucya jest sprawą naturalną dla nich, którzy w ogóle tak mało przywiązują wagi do życia. Co prawda, niekiedy i w obcych zamiera tutaj wrażliwość na widok krwi i śmierci.
   Skoro ścinanie się ukończyło, przystępują do duszenia. Winowajcę kładą na ziemi; kat przewiązuje mu szyję sznurkiem, którego koniec zakręca coraz mocniej na kiju, aż ofiara wyzionie ducha. Tak stracono kilkunastu. Po ukończeniu egzekucyi, mandaryn rzuca garść pieniędzy, jako zapłatę kata, by nie dotknąć jego ręki.
   Jeżeli podobne wykonywanie wyroków budzi odrazę w człowieku cywilizowanym, okropność ich maleje wobec tortur, jakie czasami praktykują się publicznie na śródmieściu. Niedawno np. kobietę z wyroku sprawiedliwości pokrajano żywcem.
   Gdy się zważy te obyczaje, jakim hołduje najstarszy niemal i najliczniejszy naród na ziemi, niepodobna nie uczuć wdzięczności dla owoców nowej cywilizacyi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz