Antysidór reaktywacja

piątek, 30 stycznia 2015

Widzenie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Warszawa 1794 rok.

Notka 53.

   Nasza historyja przedstawia ciekawy bardzo przypadek omamienia. Wspomina nam o nim Wojcicki w biografii swojego ojca, który był przybocznym lekarzem Stanisława Augusta, i na którego rękach ten monarcha dni swoje zakończył.
   Jan Wojcicki lubiony był przez króla i był jego w niejednym razie powiernikiem. W roku 1794 w najprzykrzejszych chwilach nie odstępował monarchy, i z tych czasów opowiadał następujące zdarzenie.
   Było to 4 listopada 1794 roku. W warszawskim zamku obok pokoju, gdzie Król Jegomość drzymał, zostawałem na służbie. Nagle huk z dział zagrzmiał na Pradze, a kula jedna armatnia utkwiła w murze przy oknie zamkowem tegoż pokoju. Zatrzęsła się ściana, i po chwili słyszę krzyk przeraźliwy Króla Jegomości. Wpadam przerażony i znajduję króla siedzącego na sofie, na której drzymał, wybladłego, drżącego, ze wzrokiem osłupiałym, wskazującego prawą ręką na okno.
   Zacząłem go trzeźwić środkami lekarskimi: po kilku chwilach odetchnął przecież i pierwsze jego słowa były: Czy widziałeś ją?
   -Co takiego, Najjaśniejszy Panie?
   -Ona stała w oknie i groziła mi strasznie!...Nie odchodź na krok ode mnie.-Położyłem pod głowę poduszki; po chwili spoczynku dopiero król mi opowiadał, że zdrzymawszy się, nagle usłyszał huk straszny, ściany zamku zadrżały, a kiedy się porwał na nogi i spojrzał w okno, w któremu jeszcze szyby brzęczały, ujrzał postać niewieścią w długiej białej szacie, jak większą połowę okna zasłania. Zwrócona była twarzą bladą i wielce smutną do niego: gdy zaś spojrzał w jej oblicze, zadrżał na całem ciele, bo smutek zmienił się w wyraz groźby. "Nie mów o tem nikomu, mój Janie!-mówił monarcha, ocierając pot z czoła, nie wpuszczaj tu nikogo i poślij dowiedzieć się, co się dzieje za Wisłą. Spełnił to życzenie króla i do jego zgonu w tajemnicy zachował to zdarzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz