Antysidór reaktywacja

poniedziałek, 23 lutego 2015

Strzyga. Mazowsze.1869 rok.

Notka 76.

   Jeden pan był Strzygą, ale nikt a nikt o tem nie wiedział. Jednego razu pan ten zachorował i umarł, wzięli go więc i pochowali tak jak księdza, w kościele pode drzwiami. Ale od tego czasu zaczęło po kościele coś straszyć, okna po nocy wybijać, świece łamać, lichtarze przewracać, nikt nie wiedział co to tak straszy. Ale żona tego pana który tam był pochowany kazała rozgłosić, że da trzydzieści złotych i sto łokci bielonego płótna temu co się dowie, kto to tak w tym kościele przeszkadza. Długo nikt się nie zgłaszał coby się na to odważył, ale raz znalazła się jedna dziewka, która postanowiła całą noc dla tego w kościele przesiedzieć. Wzięła więc ze sobą święconej kredy, kądziel, ale że się bała siedzieć na kościele, wlazła na chór, tam opisała się święconą kredą, usiadła, zapaliła sobie świecę, zmuwiła pacierz i zaczęła kądziel prząść. W nocy o dwunastej godzinie, ten pan pochowany podedrzwiami wyszedł z trumny i zaczął chodzić po kościele. Jak ją zobaczył na chórze, jak zacznie dopiero wykrzykiwać:
   -A ty taka! owaka!-to ty za trzydzieści złotych i za sto łokci płótna, przyszłaś mnie tu wypatrywać! toś ty taka! poczekaj, dam ja to tobie!
   I to mówiąc poszedł do drzwi kościoła, drzwi same mu się otworzyły-wyszedł na cmentarz, jak zacznie kopać trumny, wykopał już ich kilka, a co którą z ziemi wydostanie, to ją zaraz znosi do kościoła i jedną na drugiej stawia pod chórem. Już tylko jednej brakowało żeby mógł do dziewki wleźć po tych trumnach,-a w tem kogut zapiał i przyszedł czas na tego pana co był Strzygą, żeby znów poszedł do trumny. Dopiero on co duchu zaczął trumny znosić na powrót na cmentarz i zakopywać, a tak się śpieszył, bo już czas na niego nadchodził,-dopiero jak wszystkie trumny zagrzebał, każdą w swoim miejscu, sam przyszedł pod drzwi kościoła i zniknął. Dziewka co umiała czytać i pisać, wszystko to na chórze, mając kawałek papieru, pióro i atrament, opisała, ale tak się tym wszystkim nastraszyła, że zaraz na chórze umarła.
   Rano przyszedł do kościoła ksiądz, przyszli ludzie, ciekawi co się z dziewką zrobiło, co ona będzie opowiadać, aż patrzą a ona nie żywa. Tylko ksiądz znalazł pisanie tej dziewki i to wszystkim przeczytał. Dopiero wzięli tę dziewkę, pochowali ją jak się należy na cmentarzu, a tego pana z grobu dostali, ucięli mu głowę i włożyli między nogi, a od tego czasu przestał straszyć i szkodę wyrządzać po kościele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz